Troszkę się opuściłam, nie piszę na bieżąco ;)
Mama wyszła ze szpitala w czwartek. We własnym domu, odświeżona, po dobrej kolacji od razu lepiej się poczuła. Znajome chrapanie, kichanie, czy szczekanie to miłe akcenty w porównaniu ze szpitalną atmosferą.
No i Nowy Rok powitamy razem :)
Wiem, bardzo mi zależało, by tego właśnie Sylwka, pierwszego bez Czarka spędzić nie w domu, ale ze znajomymi. Niestety nie wyszło. Nie można mieć wszystkiego :)
Za to Sylwester z przyjaciółmi - jak najbardziej :D Będzie Ula, mama, tata no i karen :D Strasznie się cieszę, że przyleciała z Anglii i już za dwie godzinki się zobaczymy :D
Ula mnie namawia, żebym pojechała po karen samochodem... Chyba się przełamię, choć pogoda nie sprzyja. Pierwsza zupełnie samodzielna wyprawa, hihihi... Ale jazda :D
Ależ ta kaczka pachnie... mam nadzieję, że jutrzejszy obiad się uda. Na dzisiaj zrobimy jakieś przekąski, ale to już z karen. Wymyśliłam sobie pieczone śliwki zawijane z boczek, zawijaski z ciasta francuskiego z parówkami i krewetki w cieście piwnym - żeby tylko się nie okazało, że zmarnowałam piwo a jeść się tego nie da :D
Ciągle mam przed oczami ostatniego Sylwka. Czarka pijącego szampana z wielkiego, przechodniego kielicha :D To było tak niedawno, a jednocześnie wydaje się jakby wieki temu. Było cudownie, wspaniali ludzie, zabawa przez kilka dni. Tyle niezapomnianych obrazów, słów, gestów. Płaczę i śmieję się jednocześnie. Te same wspomnienia mogą być zarazem bolesne, jak i dające otuchę, radosne. Nie wiem jak to się dzieje. Tak bardzo tęsknię, tak bardzo chciałabym wypłakać się za wszystkie czasy... I tyle smutku wokół. Ula nadal bez pracy (nie mówiąc o mnie...), mama czekająca na operację. Dobrze, że ten tragiczny rok już odchodzi. Oby kolejny był lepszy, oby dał nadzieję na dobrą przyszłość. Zdrowia, uśmiechu i szczęścia. Tego wszystkim nam życzę!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny. Jeśli zostawiasz komentarz - proszę, podpisz się. Chyba że lubisz być anonimowy :D