poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Trochę zmian

Ogarniam się. Laptop zreperowany. Komputer Czarka też, choć... wczoraj znów na moment zastrajkował, ale mu przeszło. Drukarka laserowa wymieniona. Zamrażarka wymieniona.

Dzisiaj przywożą telewizor (dzięki Siostra!! i dzięki Rodzice!!), więc będzie kolejna wymiana. Co jeszcze? Nawaliła też myszka, więc zamówiłam dwie bezprzewodowe, bo przy okazji przy kompie Czarka wymienię - Ula wciąż na nią narzekała...

A jeśli przy myszce jesteśmy... Siedzę z Ulą w jej samochodzie i słyszę - Chyba muszę uprać swoją myszkę, bo się z lekka zakurzyła.

Tylko mi jej nie pokazuj! zdążyłam zawołać nim dostałam ataku śmiechu :)

A oto sprawczyni zatroskania Uli :D



W zeszłym miesiącu przyjechała na działkę Ania. Przywiozła całą furę żarcia :D
Mama Wiesia zrobiła trzy rodzaje pierogów - z mięsem, z kapustą i grzybami i mieszane, jakich nigdy wcześniej nie jadłam z mięsem, kapustą i grzybami. No i była też słynna kapusta z grochem, która ku mojemu szczeremu zdziwieniu okazała się kapustą z białą fasolą :D Były też jabłka i wiśnie z własnego ogrodu... Pułk wojska by się tym najadł i jeszcze by zostało :D Nafutrowaliśmy się po uszy, wielkie dzięki!!

Czas spędzony z Anią jest dla mnie bardzo ważny. Cieszę się, że mogła wyciszyć się, poleniuchować, odpocząć od wszystkich problemów, które jak to zwykle one spadają całą chmarą. Przegadane wieczory, bardzo osobiste rozmowy - tak właśnie rodzi się przyjaźń. Choć w naszym przypadku ona się tylko umocniła :D Szkoda, że dzielą nas kilometry, ale takie spotkania musimy powtarzać. Działka działa kojąco, nigdzie nie trzeba się spieszyć, można zwyczajnie żyć, śmiać się i pić wino :D Oby tylko nie w nadmiarze, bo później co poniektórym włącza się szwendacz, po którym dziwne zadrapania na ciele się znajduje :D

Viki też była przeszczęśliwa. W końcu ktoś się z nią chciał bawić! Anię można było popodgryzać, poprzytulać się do niej, pogrzać nerki - za co odwzajemniała się drapaniem po brzuszku i rzucaniem patyków i szyszek ;)

Aż jej oczy wyszły z orbit :D Tak się dobrze bawiła...

Vicia w sensie :)



W środę kończy mi się teoria na kursie Kadry i płace. A co za tym idzie czeka mnie egzamin... Już nawet śnią mi się wynagrodzenia, chorobowe i urlopy... Nie wiem jak ja tyle materiału ogarnę do pojutrza, no ale muszę, nie mam innego wyjścia. Musi być dobrze i będzie dobrze! ;)

Dzisiaj jest coroczna msza na cmentarzu wilanowskim. Teściowa dołączyła do niej Czarka i całą ich rodzinę. Pojadę na 19-tą. Ale sama. Już nie będę rodziców na to ciągała, bo takie stanie ponad godzinę to nie dla nich. Sama też właściwie nie mam ochoty...

Za to specjalnie dla Czarka jedziemy 1 września na Mazury. Ja, Ula, Wojciech i Krzysiek. W końcu spełnię obietnicę. Cieszę się na tę chwilę, to jedyne co jeszcze mogę dla Niego zrobić.


"Idziemy przez ten świat samotnie, ale jeśli mamy szczęście, to przez jedną chwilę należymy do kogoś i ta jedna chwila pozawala nam przetrwać całe wypełnione samotnością życie"
P. Coelho

Tęsknię Misiek... cholernie tęsknię...