poniedziałek, 7 stycznia 2013

Nie jesteś sama...

Wczoraj późnym wieczorem Ula przesłała mi klip piosenki Piasecznego i Krajewskiego - Nie jesteś sama.

Szczerze - nie jest to muzyka, której słucham na co dzień, ale... teksty Agnieszki Osieckiej są fenomenalne. Może, gdybym była w innej sytuacji, gdybym nie czuła straty bliskiego, to nie zareagowałabym w taki sposób - ale jednak stało się... ryczałam jak bóbr. Dawno nie dawałam upustu łzom, pewnie dlatego był to taki prawdziwie spazmatyczny szloch.

Każdy wers tej piosenki odczytywałam, jakby był skierowany do mnie. Jakby właśnie o mnie mówił. Tak czułam i czuję nadal.
Wiem, że nie jestem sama a jednocześnie wiem, że jednak jestem...
Mam bliskich wokół siebie, przyjazne twarze, gesty... A mimo wszystko samotność daje o sobie znać.
Mam oczy w mokrym miejscu :) i teraz też są pełne łez...

Wstawiam tę piosenkę na bloga, ale wersję wcześniejszą - gdy Krajewski wykonywał ją sam. Piasek trzeszczy, psuje mi odbiór ;)


Tej dziewczynie, która czyta list wyblakły,
tej kobiecie która milczy cały dzień,
tej co stawia w noc bezsenną złe pasjanse,
i ozdabia nadziejami ciemną sień.

Niech się niebo nie kojarzy tylko z deszczem,
niech się rzeka nie kojarzy z rzeką łez.
Są na świecie dobre okna w dobrym mieście,
i ta wiara, że w człowieku - człowiek jest.

Nie jesteś sama, nie jesteś sama
uwierz w siebie, uwierz w ludzi, uwierz w nas.
Nie jesteś sama, nie jesteś sama,
są gdzieś okna, które płoną cały czas.

Tej dziewczynie, która topi w czarnej kawie,

te tęsknoty których miała pełen skład,
tej kobiecie, która pali bardzo dużo,
i w szufladzie przechowuje biały kwiat.

Niech się miłość nie kojarzy z pożegnaniem,

niech pogoda opromieni każdą myśl,
i niech przyśni się ktoś miły i czekany,
kto nadaje mleczną drogą taki list.

Nie jesteś sama, nie jesteś sama
uwierz w siebie, uwierz w ludzi, uwierz w nas.
Nie jesteś sama, nie jesteś sama,
są gdzieś okna, które płoną cały czas.


Aaaaa.... No i jak co roku (od pewnego czasu :) ) wyprawiamy z Agness wspólnie imieniny :D Trochę mi to koliduje z zajęciami, ale jakoś damy radę. Najważniejsze, że znowu spotkam przyjaciół, bo tak w ciągu roku to zupełnie nam to nie wychodzi :) Chyba łatwiej by było, gdyby mieszkali w innym mieście...

Jutro porywam Ulę po pracy. Jedziemy na spotkanie blogerów kulinarnych do restauracji greckiej :D Będą pokazy przygotowywania potraw w ciekłym azocie. Jakaś mała konsumpcja tych smakołyków tyż będzie :) Później zamówimy coś pysznego (mam nadzieję) z karty a na koniec - w Multikinie - będzie przedpremierowy pokaz francuskiego filmu "Wyszłam za mąż, zaraz wracam" :)

Się cieszę :) Powinnam się uczyć do egzaminów, i ćwiczyć z Viką do jej egzaminu :) Ale jeden wieczór poświęcę na ukulturalnienie się, czy jak mówimy z Ulą - odchamienie się :D