środa, 29 czerwca 2011

Gdy noga zawodzi...

No to doigrałam się.
Już rok temu żylak w nodze dawał mi znać... zrobiłam badania przepływów i lekarz powiedział, że za rok, dwa trzeba będzie operację robić. Ciągle byłam na lekach przeciwbólowych i jak się po kilku tygodniach uspokoiło, to zapomniałam o całej sprawie. Ważniejszy był Czarek i jego zdrowie. Teraz wszystko powróciło. W poniedziałek idę do chirurga. Ciekawe czy mnie będzie chciał już na stół brać. Co prawda agness wspominała, że takie zabiegi robią też i laserem, ale ja się chyba do tego nie kwalifikuję. Ale zobaczymy... nie kraczę, bo skrzydeł dostanę ;)

Ważne, żebym do 7 lipca jako tako wydobrzała :D Rodzice mają 55 rocznicę i zabieramy ich z Ulą do teatru na "Białą bluzkę" Jandy. Już uprzedziłyśmy tatę, żeby miał przy sobie kartę, bo po spektaklu do jakieś knajpki wypada się wybrać :D

Nie da rady nie myśleć o naszej rocznicy. 20 lipca byłaby okrąglutka - 20-ta.
Podobno porcelanowa. No to się stłukła... Smutno mi.

wtorek, 28 czerwca 2011

Albumowo

Kolejne dni minęły nadzwyczaj szybko :D

Zlot kuzynów udał się wyśmienicie. Działka to jest jednak idealne miejsce na spotkanie. Czarek był cały czas z nami, to się czuło. I było dobrze. Zadziwiająco dobrze.

Od jakiegoś czasu kompletuję zdjęcia do albumu. Natchnęła mnie tą myślą kika - gdy podarowała mi taki mały albumik o mnie i o Czarku. To był piękny, wzruszający gest. Chcę zrobić podobny album dla siebie i teściów - ale duuuży - z całych 24 lat... To wcale nie takie łatwe. Zdjęć jest cała masa... i jak je tu przebrać? ;)

To jest jeszcze sprzed ślubu - ulubione mojej Siostry :D
Wiesz Czarek, że Twoja mama nie poznała Cię na nim? Hihihi :D


Oboje jesteśmy nie do poznania :D

No więc teraz siedzę, przebieram, skanuję, układam... I ciągle szukam, szukam ciekawych ujęć. No i proszę kogo mogę o jakieś fotki, bo pewnie znajdą się jeszcze takie, o istnieniu których nie mam pojęcia...

Gdy w deszczu łez,
poczujesz wielki ból i cierpienie,
przytul do serca piękne wspomnienie.



Dzisiaj zmarł Maciej Zembaty... Klasyk czarnego humoru i wielki człowiek.
Uwielbialiśmy z Czarkiem jego "Ostatnią posługę"...

poniedziałek, 13 czerwca 2011

Dziwne, ale prawdziwe...

Kolejny sen... Tym razem śniłeś się Uli :D

Szło to mniej więcej tak:

"Widziałam Czarka przed sobą. Powiedziałam:
- Szwagier, bardzo mi cię brakuje.
Spojrzał na mnie jakby z niedowierzaniem. Dodałam szybko:
- Czarek wiesz, że ostatnio bardzo dobrze się między nami układało. Naprawdę brak mi ciebie.
Pomyślałam, że muszę zapamiętać ten sen, żeby opowiedzieć Agnieszce.
Czarek pochylił się, żeby pocałować mnie w policzek. Poczułam jego dotyk, ciepło. Jednocześnie zobaczyłam jakiś blask, coś w rodzaju poświaty. Odwzajemniłam pocałunek.
- Agnieszka będzie mnie pytała jak się czujesz, jak ci jest...
Uśmiechnął się.
- Jest OK, w porządku."


Piękny sen, dziękuję Siostrzyczko, że o mnie pamiętałaś :D


To mój wpis z 20 kwietnia:

(...) Wychodzę z psem na podwórko - i szukam Cię wzrokiem wśród krzewów, gdzie zwykle na mnie czekałeś.
Zgubiłam niebieską chustę z Paryża. Miałam ją 24 lata, dokładnie tyle, ile byłam z Tobą... Czemu byłam taka nieuważna? Czemu stało się to akurat dwa miesiące po Twojej śmierci? Tak bardzo ją lubiłam, Ty mnie w niej tak lubiłeś...

A tak mogę napisać dziś:

Wychodzę z psem na podwórko - i szukam Cię wzrokiem wśród krzewów, gdzie zwykle na mnie czekałeś.
Patrzę na murek - a tam w słońcu grzeje się moja niebieska chusta :D

Dzięki Ci wielkie nieznany znalazco za przechowanie jej przez prawie 2 miesiące, dbanie o nią i zwrócenie mi jej w tak wyjątkowy dla mnie sposób... Dzięki Ci Święty Antoni, hihihi - jesteś niezawodny jeśli chodzi o odnajdywanie zagubionych rzeczy :D
No i... dziękuję Ci Czarku... Od pierwszej chwili, gdy odszedłeś czuję, że opiekujesz się mną. Szczerze w to wierzę.

Tak mi się zrobiło ciepło na sercu i wesoło. To tylko chusta, ale... Bardzo ważna dla mnie, dla nas.

wtorek, 7 czerwca 2011

Oczekiwnie

Poprzedniej nocy śniło mi się, że ożyłeś. Szkoda że nie pamiętam o co w tym śnie chodziło... Tylko tyle zapamiętałam...

Porządki na działce trwają. Wszystko będzie gotowe na zjazd kuzynów na Boże Ciało.
Cieszę się, że inicjatywa dalszego spotykania się wyszła od Wojciecha i że tak bardzo zapalił się do wspominek o Tobie. Zawsze jeździliśmy po Danusię i Wojtka, czasem i Krzyśka... i potem wszyscy waliliśmy na działkę. Brakuje mi tego... ale czego mi nie brakuje? Ważne, że się spotkamy, wypijemy za Ciebie, no i... Wojciecha czeka jeszcze niespodzianka :D Hihihi, mam nadzieję że się ucieszy.
Nie mogę się już doczekać tego zjazdu :D

Danusia przesyła mi wiele sentencji, myśli, które mają mnie podnieść na duchu.
Czasem puszcza tylko sygnał, że ona i chłopaki są blisko, że myślą o nas.
Tak niewiele a jednocześnie tak wiele...

Podobno Wojciech wybierając się na rower założył kask i powiedział:
- jest on dla mnie tym bardziej drogocenny, bo miał go na głowie Czarek - mój PRZYJACIEL.
Poryczałam się...

Daphne Rose Kingma
Tak naprawdę nigdy nie tracimy tych, których kochamy.
Bez względu na to, co nas podzieliło: czas, odległość, związki, które pojawiały się kolejno, nawet śmierć. Miłość, którą dzieliłeś i dusza, z którą jednoczyłeś się poprzez tę miłość, jest twoja w twym sercu na zawsze, w tym jaki jesteś, w jaki sposób kochasz.