piątek, 5 października 2012

Sen

Miałam sen o Czarku.

Jak to we snach bywa - było pomieszanie z poplątaniem. Niby byłam u Uli, nocowałam w małym pokoju, ale meble stały inaczej, był też telewizor... Oglądałam thriller. Zatarły mi się już szczegóły, ale chodziło o zmarłą osobę, która wysyłała sygnały bliskim przez swoje zdjęcie.
No więc leżałam sobie na łóżku, oglądałam film, myślałam o Czarku i starałam się nie patrzeć na ścianę, na której wisiało jego zdjęcie - oczywiście w rzeczywistości wcale go tam nie ma... ;) Ale we śnie było. Miałam świadomość, że jak spojrzę w jego stronę to coś się wydarzy. No i w końcu spojrzałam. Czarek patrzył na mnie. Nie wystraszyłam się, bo tego właśnie się spodziewałam. Uśmiechnął się i wyciągnął w moją stronę rękę. Podeszłam do zdjęcia, dotknęłam Jego dłoni, uścisnęłam ją mimo nagłego chłodu jaki poczułam. Takie zimno zapamiętałam z dnia pożegnania. Takie wszechogarniające, silne zimno. Nie wiem, czy Czarek mówił do mnie, czy tylko odczytywałam Jego myśli, ale prosił, żebym zrobiła badania, które ciągle odkładam na zaś i dbała dalej o rodziców - w sensie zawoziła do lekarzy itd. Uśmiechnął się, pocałował mnie i w zasadzie to tyle. Po chwili zdjęcie wisiało już spokojnie a do pokoju weszła Ula. Spytała co się dzieje, bo widzi że jestem jakaś zmieniona na twarzy. Opowiedziałam jej, to co się wydarzyło. Posiedziałyśmy przytulone do siebie ze dwie godziny. Tak to przynajmniej czułam. No i się obudziłam. I wcale nie czułam obawy, żeby spojrzeć na zdjęcie, które stoi u mnie na półce ;)

A co do lekarzy... Z mamą byłam wczoraj u internisty, zaszczepiła się przeciwko grypie. Potem pojechałyśmy do szpitala zapisać ją do neurologa. I dziwnym trafem udało się załapać na ostatni dzień października - mimo że zapisy były już na przyszły rok :) To się nazywa mieć szczęście :D

A dziś jadę z tatą do nefrologa. Niby usg wykazuje, że nerki są w porządku, ale z czegoś te podwyższone wskaźniki kreatyniny i mocznika się biorą...

A ja... Czekam na decyzję z ZUS-u, czy przedłużą mi do końca lutego rentę rodzinną. Bo jak nie, to muszę się zarejestrować w UP, żeby ubezpieczenie mieć. Więc moi lekarze muszą trochę poczekać :) Ale pamiętam o nich, a konkretnie mój organizm nie daje mi zapomnieć ;)

Dzięki Czarek, że czuwasz nad nami :)