czwartek, 23 lutego 2012

Łóżkowo ;)

Grypa mnie atakuje, mam nadzieję ze wyleczę się do soboty, bo zajęcia mam.

Mama czuje się coraz lepiej, choć nadal słabiutka i jeszcze nie wstaje.
Ćwiczy siadanie z nogami na podłodze :)
Nie ma apetytu na jedzenie szpitalne, więc jej przynosimy jogurciki i zupki przecierane dla niemowlaków.
Wcina aż miło :)

Teraz przez 3 dni Ula będzie dyżurować  przy mamie. Współczuję, bo cały taki dzień niesamowicie męczy.
No i obiecuję że od poniedziałku przejmę pałeczkę ;)

Dziś urodziny mamy. Ładny jubileusz 80-te :D
Nawet miała na tyle sił, by z kilkoma osobami porozmawiać przez telefon.
Jeszcze raz w jej imieniu dziękuję za życzenia i pozdrawiam wszystkich!!

Zakopuję się w łóżku. Relację będę zdawała, gdy nabiorę sił.

Buziaki!!

sobota, 18 lutego 2012

Pierwsze odwiedziny

Widziałam dziś mamę :D
Dzwoniłam w południe i lekarz dyżurny wyraził zgodę, żebym późnym popołudniem przyjechała. Ale tylko jedna osoba mogła wejść, więc pojechałam sama. Jutro za to Ula po swoich zajęciach odwiedzi mamę.

Mamuś jest słabiutka, ale wyglądała dobrze mimo tych wszystkich poprzyczepianych rurek i pikających monitorów. Oczy jej się zaiskrzyły jak mnie zobaczyła. Mówi cichutko, ale jest zupełnie przytomna. No i ściskała mocno moją dłoń, więc jest dobrze :D Mówiła, że dużo śpi i że jest bardzo osłabiona. Ale nic dziwnego, po takiej operacji ma prawo. Leży na łóżku w takiej pozycji właściwie pół siedzącej. Widocznie serce musi być bardziej w pionie. Dużo osób jest na sali, zarówno kobiety jak i mężczyźni. Rozmawiałam z lekarzem dyżurnym - powiedziała, że jest wszystko w porządku. Wczoraj był mały niepokój, więc musieli zwiększyć dawkę jakiegoś leku, ale już się wszystko wyrównało i jest ok. A co do przeniesienia, to wszystko zależy od kardiochirurgii, kiedy tam będą mieli dla mamy miejsce. W każdym razie jutro też muszę zadzwonić, żeby spytać czy można przyjść. Każdego dnia musi być wydana odrębna zgoda na wizytę.

Tata odetchnął, Ula też. No i ja tak samo. Co innego słyszeć przez telefon od lekarza, że mama jest stabilna krążeniowo a co innego zobaczyć ją na własne oczy, zobaczyć jej uśmiech i usłyszeć, że tęskni za nami.

Od wszystkich przekazałam mamie pozdrowienia i uściski. Oczywiście mama też wszystkich pozdrawia.
Mam nadzieję, że już niedługo będzie normalnie funkcjonować, poruszać się, rozmawiać.
Będzie dobrze. Jak zwykle tego się trzymam :D

piątek, 17 lutego 2012

Pooperacyjnie

Jak to mówi Radiojoyka Czarek się spisał na medal :D
Mama sama się wybudziła, co jest dużym plusem. Jest przytomna, sama oddycha, więc respirator poszedł precz. I dużo śpi, co też jest bardzo dobre dla zdrowotności :D
A my dziś wypiliśmy konto tej zdrowotności żurawinówkę, aby mama szybko dochodziła do zdrowia.
Strasznie się cieszę, że dobrze wszystko poszło.
A wczoraj też nie było najgorzej. Wymarzłam co prawda w kościele, zwłaszcza przez podeszwy mocno mroziło, ale dało się przeżyć. Rodziny było sporo i dobrze że przed mszą poszliśmy na cmentarz, bo później już by nam się nie chciało ;)
Dzięki Czarku :D Zrobiłeś dużą rzecz. Nieźle to wszystko zorganizowałeś, by operacja wypadła akurat w TYM dniu. Widać, tak Ci było łatwiej chronić mamę.
Janekh i malami - i dla Was specjalne podziękowania - wiecie za co :D Światełko ogrzało mi serce i dało dużo siły.

A Radiojoyka zrobiła prezent Uli :D Wyhaftowała kolejny, jakże piękny obraz. Teraz trzeba tylko dobrać tło i dać do oprawy. Dziewczyno, marnujesz się!! Powinnaś kasę na tym robić!! Jesteś super, wielkie dzięki :D


czwartek, 16 lutego 2012

Operacja

Mama dzwoniła przed 7 rano, że już jest gotowa i czeka aż ją zabiorą.
Operacja miała trwać od 9 do 12 - lub dłużej jeśli chirurg miałby coś robić z zastawkami.
Przed chwilą dzwoniłam. Operacja skończyła się planowo, mama jest już na sali pooperacyjnej i śpi.
Wieczorem mam dzwonić, to może lekarz będzie mógł coś więcej powiedzieć.

Ufff........... Chyba się zaraz rozryczę :D

wtorek, 14 lutego 2012

16 lutego

No to już widzę, że w tej dacie jest coś szczególnego.
Wyznaczyli mamie operację, właśnie na TEN dzień. Jeszcze nie wiadomo o której godzinie.
Cezary, wiem że się powtarzam... ale miej na mamę oko, proszę Cię!!
A do Was wszystkich też mam prośbę, bądźcie przy nas myślami, dodajcie sił, by przetrwać TEN dzień i kolejne. Wierzę, że będzie dobrze, ale wsparcie jest bardzo potrzebne.

Nocnie

Coraz bliżej 16 lutego... Nie chce mi się wierzyć, że to już rok mija. Wydaje się, jakby chwila minęła. Pamiętam każdy szczegół, rozmowy, uśmiechy. I nagle jakby ktoś ciachnął nożem. Wszystko się posypało
Noc sprzed roku, właśnie ta walentynkowa, znowu powróciła. Jeszcze było dobrze, jeszcze śmieliśmy się. Zostały tylko wspomnienia.
Odkąd mama jest w szpitalu, tata jakoś tak skaputniał, nie chce zostawać sam, denerwuje się operacją. A ja co? Mnie też jest źle. Też to wszystko przeżywam, też się niepokoję, też mam swoje zmartwienia. Ula podobnie. Ale obie się wspieramy, nie dajemy się smutkom.
Ja tylko teraz sobie trochę popłaczę. Jutro będzie lepiej. Znaczy już dziś. Ranek zacznie się dobrze. Tak będzie.

sobota, 11 lutego 2012

Indeks oddany

No to już po wszystkim ;) Znaczy, jeśli chodzi o szkołę.
Egzamin ze statystyki jakoś poszedł. Dostałam piątkę :D
Z techniki biurowej za to celujący... :D

Jeszcze jutro pojadę na 15-tą do szkoły, ale to już tylko tak dla picu, żeby nikt się nie przyczepił że na ostatnich zajęciach nas nie ma. I za dwa tygodnie zaczynam drugi semestr.
W południe podjadę do mamy. W weekend wypoczywa, to jej trochę potowarzyszę ;)

Miałam dzisiaj przyjemność poznać - co prawda tylko telefonicznie, ale zawsze - mamę Radiojoyki. Przemiła, serdeczna, ciepła kobieta. Ania opowiada mi o niej w samych superlatywach i czuję, że ma rację. Jak już kiedyś wybiorę się do Kalisza, to z chęcią dam się Ani zaciągnąć do mamy na kawkę :D

A teraz przede mną jeszcze jeden, jakże ważny telefon. Dzisiaj są urodziny Wojciecha :D Mam nadzieję, że nie będzie miał mi za złe, że dopiero teraz się odzywam... Ale rano to był stres egzaminacyjny, a teraz to już luzik :) 100 lat Kuzynie!! A najlepiej tyle, ile sobie wymarzysz :D I zdrowia, zdrowia, zdrowia i jeszcze raz pieniędzy - jak to mówi Pluszowy :)

piątek, 10 lutego 2012

Ostatnie wieści

Odwiozłam wczoraj z Ulą mamę do szpitala. Przesiedziałyśmy tam wieeele godzin, bo jakoś długo nikt się mamą nie zajmował. A jak już ją wzięli w obroty, to co chwilę ktoś chciał brać ją na badania. Dzisiaj powiedziano nam, że kardiochirurg zakwalifikował mamę na operację i że te wszystkie dodatkowe badania wyszły dobrze. W sensie, że nic złego nie dzieje się z naczyniami wieńcowymi i nie ma przeciwwskazań do zabiegu.
No i mama czeka w Aninie na operację. Wiadomo tylko, że ma być w przyszłym tygodniu, ale jeszcze nie wiadomo konkretnie kiedy.

Ciężki ten przyszły tydzień będzie... I rocznica Czarka i operacja. Dobrze chociaż, że w ten weekend kończy mi się sesja i już będę miała głowę wolną od nauki. Jutro mam egzamin ze statystyki a pojutrze zaliczenie z techniki biurowej. I finito.

Aha, jeszcze jedno. Zostałam zaproszona na warsztaty kulinarne Knorr :)

Wspólne gotowanie z szefem kuchni Knorr Piotrem Murawskim. Wszystko ładnie, pięknie. Zdążyłam się już nawet ucieszyć. Póki nie spojrzałam na datę... Zgadnijcie kiedy mają się odbyć te warsztaty? Taaak... dokładnie 16 lutego :) Ciekawe czy jeszcze kiedyś będę miała taką szansę ;)

No to wracam do nauki. Statystyka... brrr...