poniedziałek, 28 marca 2011

Samotność - to taka straszna trwoga

Byliśmy z Czakiem nierozłączni. Wszędzie razem, zawsze jako para. Wystarczyło, że jedno z nas o czymś pomyślało, a drugie zaraz kończyło tę myśl na głos… Śmieliśmy się, że rozumiemy się bez słów. Ale tak było naprawdę, wystarczyło spojrzenie, gest, jakiś ruch i już odgadywaliśmy wzajemne pragnienia.

Kiedyś myślałam, że istniejemy wyłącznie jako my. Czarek cierpliwie uczył mnie, że jesteśmy ja i ty. Każde z nas ma własną osobowość, pasję, każde potrzebuje chwili intymności, miejsca tylko dla siebie, czasu na rozmowę z kimś innym. Kiedy to zrozumiałam, poczułam że umiem się cieszyć nową formą nas. Może dlatego właśnie od razu zaakceptowałam śmierć Czarka. Czuję, jakby to była taka dobra samotność, która zmusza mnie do działania, do zajęcia się swoim życiem. Mogłabym powiedzieć, że wraz z Czarkiem umarła cząstka mnie, ale nie chcę tak myśleć, wolę powiedzieć...

Czarku, wiem że umierając nie chciałeś odebrać mi życia. Sprawiłeś jednak, że teraz sama muszę nim kierować.

niedziela, 27 marca 2011

Wyjdź po mnie kiedyś, gdy nadejdzie czas...

Gdy na życia moście,
między jednym a drugim skinieniem Jego dłoni,
między jednym a drugim słowem,
między Początkiem a Końcem, Brzegiem wszystkiego,
dokonasz wyboru,
gdy wyciągną do Ciebie ręce
Początek świadomości i Koniec niewiedzy....
..... nie lękaj się,
bo czekają tam na Ciebie -

- nowe przestrzenie łąk ukwieconych światów nieznanych,
splecione dłonie, tęskne spojrzenia tych, co odeszli,
tych, co straciłeś stęsknione dusze.

Choć teraz mostu jeszcze nie przejdę,
początku końca dłonią nie sięgnę,

wyjdź po mnie kiedyś, gdy czas nadejdzie.....



Dziękuję Siostrzyczko za ten cudny wiersz.
Chłopaki czekają na nas... Wiesz o tym, prawda?

sobota, 26 marca 2011

Litery sercem, miłością ubrane... tęsknotą, smutkiem przybrane...

A.A. Milne "Kubuś Puchatek" - AXiD

- A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść ? - spytał Krzyś, ściskając Misiową łapkę. - Co wtedy? - Nic wielkiego - zapewnił go Puchatek. - Posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika

**********

Nicholas Evans "Serce w ogniu" - saturnine

Jeśli mnie przyjdzie odejść pierwszemu,
Nie daj zachmurzyć się swemu niebu.
I myśl uparcie, bez chwili wątpienia:
To tylko zmiana, a nie rozstanie.
Bo tak jak śmierć jest częścią życia,
Zmarły wciąż żyje pośród żywych.

I wszystkie zdobycze wspólnej podróży,
Chwile zachwytu, dzielone olśnienia,
Nagromadzone skarby intymności,
Rzeczy, które wzbudzały w nas śmiech, płacz lub śpiew,
Śnieg błyszczący w słońcu i pierwszy powiew wiosny,
Bezgłośny język spojrzenia, dotknięcia,
Wzajemna wiedza,
Każde darowanie i przyjęcie,
Nie są to kwiaty, które więdną,
Ani też drzewa, co walą się lub próchnieją,
Ani kamienie,
Bo i te w końcu ulegną wichrom i ulewom,
A dumny szczyt zamienia się w piasek.
Czym byliśmy – jesteśmy.
Co mieliśmy – posiadamy.

Jest wspólna przeszłość niezniszczalna teraz,
Kiedy więc idziesz lasem, po którymś my kroczyli,
Lub próżno szukasz nad rzeką mego obok cienia,
Albo zatrzymujesz się na szczycie w miejscu,
Skąd zwykliśmy rozglądać się po łąkach,
Czy też na widok czegoś bezwiednie szukasz mojej ręki,
A gdy jej nie ma czujesz, jak rośnie w tobie smutek-
Poczekaj.
Przymknij oczy.
Odetchnij.
Wsłuchaj się w moje kroki w twoim sercu.
Wcale nie odszedłem, ja dalej idę z tobą.


**********

J.I. Sztaudynger "Zamówienie" - rumcajs69xxl

A kiedy do mnie przyjdzie ta z kosą,
Niech będzie ładną, młodą, bosą,
Abym nie słyszał zawczasu
Stukania jej obcasów.


**********

Przepiękny wiersz... "Biały żołnierz" damakarro

Słońce wysoko ponad chmurami
i łąka pełna pachnących kwiatów
polną drogą w białym mundurze
idzie młody żołnierz do innych światów.
Idzie prosto z ziemi z uśmiechem na twarzy
nie czuje już strachu, bólu, zmęczenia
choć przyszło mu zostawić najbliższych, ukochanych
wśród łez, smutku, żalu i cierpienia.
Przystaje żołnierz w białym mundurze
odwraca na chwilę za siebie
całuje dłoń w białej rękawiczce
machając pozdrawia znajomych i Ciebie.
Choć serce Twoje przepełnia tęsknota
żołnierz co noc nad Tobą się pochyla
całuje powieki, spod których łza wypływa
z delikatnością niebieskiego motyla.

Jego żonie Agni


**********

Agata Budzyńska "Testament" - maxmax

A kiedy zasnę, kochanie, gdy się ze światem rozstanę
Będę długim przedmiotem, raczej smutnym
Czy mnie wtedy przygarniesz? Ramionami ogarniesz
Naprawisz, co popsuł los okrutny?
Często myślę o tobie, często piszę do ciebie głupie listy
W nich miłość i uśmiech
Potem w piecu je chowam. Płomień skacze po słowach
Nim w popiele nie uśnie, jak ja

A kiedy zasnę, schowajcie mnie w lipowe skrzypeczki
Pod głowę dajcie mi moją wiarę, moją miłość
A kiedy zasnę, przytulcie mnie do waszej przyjaźni
I mówcie, mówcie mi, że pamięć jest wieczna
A kiedy zasnę, ogrzejcie mnie pocałunkami
I zamknijcie nimi moje orzechowe oczy
A kiedy zasnę, kochajcie mnie, kochajcie mnie mocno
I grajcie mi na drogę moją kołysankę

I poproście Pana by otworzył mi niebo
Jak otwiera usta do modlitwy
Wiarą swoich oczu rozpalcie nowe słońca
I powiedzcie chłopcu, którego tak bardzo kochałam
By nie deptał nigdy rumianków
Rumianków deptać nie można

A kiedy zasnę, pamiętajcie o moich piosenkach
I nie pozwólcie im, nie pozwólcie milczeć!
A kiedy zasnę, uczcie ludzi jak się uśmiechać
I pokażcie im jak dobrze mieć serce

Kiedy odchodzicie ode mnie
Sufity smutku spadają pod me stopy
Kiedy odchodzicie ode mnie
Jestem tak sama, że aż boli
Kiedy odchodzicie ode mnie
Rozbijam myśli o każdą ścianę
Kiedy odchodzicie ode mnie
Boję się, że zawsze tak zostanie
Kiedy odchodzicie ode mnie...

czwartek, 24 marca 2011

Trzeba swoje wypłakać...

Dzisiaj zdjęłam w końcu Twoje kurtki z wieszaka w przedpokoju. Zapewne nie miały już Twojego zapachu, ale ja i tak go czułam. Tuliłam do nich twarz i płakałam. Tak bardzo chciałabym, żebyś wrócił. Żeby to co się dzieje okazało się tylko okrutnym snem.

Jesteś we wszystkim co mnie otacza, w każdej kartce papieru, książce, nawet latarce :D Tak, lubiłeś latarki... Zawsze jakaś musiała być pod ręką tak, żebyś nie musiał ruszać się z fotela :D Na szafce, w plecaku, w samochodzie - wszędzie latarki... To chyba jakaś obsesja z czasów łażenia po bunkrach w Międzyrzeczu :D

Jak długo można być dzielną i znosić taki ból? Co ja mówię - być dzielną? Raczej robić takie wrażenie... Dzisiaj wszystko we mnie krzyczy. A przecież to jest zwykły dzień, wcale nie wyjątkowy. Ot, po prostu dzień, w którym poczułam, jak mi Ciebie brak, jak bardzo jest mi źle. Może dlatego, że poszłam dziś do samochodu. Ty ostatni dotykałeś kluczyków, otwierałeś bagażnik... Takie drobiazgi, a dla mnie teraz niesamowicie istotne. Normalnie nie zwraca się na nie uwagi. Więc po co robię to teraz? Czemu z namaszczeniem dotykam sprzętów codziennego użytku tylko dlatego, że przypominam sobie jak Ty to robiłeś? Takie to dziecinne...
Nie, w żałobie nie ma głupich czy dziecinnych zachowań. To jest zupełnie odmienny stan od "normalnego". Mam prawo krzyczeć, płakać, przeklinać, nawet zwyczajnie milczeć. Jak mi powiedziała moja pani doktor - muszę swoją żałobę przejść. Nie znieczulę jej lekami, nie skrócę, nie zabiję pracą. To jest mój czas, który mam prawo przeżyć po swojemu, nie oglądając się na innych. A swoje i tak jeszcze wypłaczę...

Wiem, że muszę i będę dalej żyć; robię to przecież właśnie... Ale nie mam pojęcia jak mi się to udaje.

wtorek, 22 marca 2011

PZU

Brak mi słów... Nie dość, że od 3 tygodni przerzucam się z PZU pismami, odbywam rozmowy osobiście i przez telefon - bo muszą sprawdzić, czy Czarek przypadkiem nie popełnił samobójstwa, to jeszcze dziś przyszło adresowane do Niego ponaglenie dot. niezapłaconej składki na polisę na życie za marzec... Czy tam nikt nie myśli? To już nie jest śmieszne.

poniedziałek, 21 marca 2011

ceeem

Muszę przyznać, że ostatnio Raven mile mnie zaskoczył. Na Libertynie dał w miejscu Ogłoszeń Twój nick pisany alfabetem depeszowym :D Moim zdaniem to w pewnym stopniu oznaka szacunku, swoiste wyróżnienie fana Depeche Mode przez fana Depeche Mode...


- to dla Ciebie Kochanie :D Byliśmy na tym koncercie razem...


I feel you
Your precious soul
And I am whole
I feel you
Your rising sun
My kingdom comes

I feel you
Each move you make
I feel you
Each breath you take
Where angels sing
And spread their wings
My love's on high
You take me home
To glory's throne
By and by

This is the morning of our love
It's just the dawning of our love




I jeszcze Twój ulubiony - w każdym razie ostatnio kawałek...
Niedawno znalazłam w komórce nagranie - przypomniał mi się widok - siedzisz przed kompem, słuchawki na uszach, oczy zamknięte, kiwasz się w przód i w tył a z Twych ust co jakiś czas wydobywa się okrzyk... WRONG!!... WRONG!! :D :D

niedziela, 20 marca 2011

Smutek to też piękne uczucie

Wywiad z Anną Komorowską, to rozmowa z dojrzałą, świadomą życia i cierpienia kobietą.
Pod wieloma jej wypowiedziami mogłabym się sama podpisać.

Czuję ogromny smutek, ale i spokój. Gdy przychodzą wspomnienia, gdy wracam myślami do tamtej środy... przypominam sobie ten pierwszy raz, gdy poczułam wszechogarniający spokój. Gdy zobaczyłam Czarka, gdy usłyszałam tę krzyczącą wręcz ciszę panującą w sypialni... wiedziałam, że straciłam Go. Ale nie było we mnie strachu, przerażenia. Spokój malujący się na twarzy Czarka udzielił się także mnie. Byłam zła, zszokowana... ale - w pewien niezrozumiały dla mnie w tamtej chwili sposób - pogodzona ze śmiercią Ukochanego.

Jedną z moich pierwszych myśli - gdy lekarz wypisywał kartę zgonu - było, żeby zawiadomić wszystkich znajomych i przyjaciół. Napisałam SMSa - Czarek zmarł.
Wiedziałam, że stało się nieuniknione, że nie mam co owijać w bawełnę pisząc, że odszedł... Łagodne słowa nie pomogą, nie zwrócą nam Go.
Każdy był wstrząśnięty, nie mógł uwierzyć, pocieszał mnie, dawał wsparcie. Pamiętam, jak Slaann zapytała - Zmarł?! W tym jednym słowie zawarte było wszystko - niedowierzanie, rozpacz, ból, ale i gniew, ogromny gniew.

Dzień pogrzebu... Selene powiedziała, że bardzo dzielnie się trzymałam. A ja czułam się nieswojo. Patrzyłam na inne osoby - na kobiety, mężczyzn pełnych żalu, cierpienia na twarzy, na ich zaczerwienione oczy.
A ja? Tak naprawdę nie potrafiłam płakać. Łzy owszem, poleciały... Ale nie szlochałam. Wiem, że nie musiałam zachowywać się histerycznie, okazywać ogromu bólu jaki przepełnia me serce. Każdy przeżywa rozpacz na swój własny sposób. Jestem w żałobie, noszę ją w sobie codziennie i to się nie zmieni. Muszę ją przejść, po prostu przejść. A to, że wierzę i czuję, że Czarek jest obok - znacznie mi to przejście ułatwia. Nie płaczę codziennie, nie zamykam się w sobie, nie tłumię uczuć, ale jednocześnie nie obnoszę się z nimi na zewnątrz. Czy zachowuję się nie fair w stosunku do Czarka? Jestem pewna, że nie. Wiem, że On nie chciałby, żebym zamknęła się w żałobnej skorupce i rozpaczała nie widząc dla siebie żadnej przyszłości.

Czy jestem sama? A skąd!! Mam wokół siebie mnóstwo ludzi, którzy interesują się tym, czy dobrze się czuję, czy niczego mi nie brak, czy wzięłam leki, czy dbam o siebie... Nie ma dnia, by ktoś nie zadzwonił, nie napisał SMSa albo nie zagadał na gg. Siostra i Rodzice są najbliżej mnie - pomagają stanąć na nogi, załatwić wiele spraw, które śmierć Czarka nagle postawiła na mej drodze. Przyjaciele i znajomi zapraszają do kina, do muzeum, albo po prostu do knajpki na piwo. Wszystko to po to, żebym była wśród ludzi, żebym mogła się wygadać, żebym nie siedziała sama w domu... Dzielą ze mną smutek, zmuszają do uśmiechu - a to wszystko też nie jest dla nich łatwe.
Mając tyle życzliwych osób jestem szczęśliwa, choć uczucie to łączy się z rozpaczą i tęsknotą. Ile bym dała, by odwrócić czas - żeby Czarek znowu był wśród nas...

sobota, 19 marca 2011

Siostra

Siostra to Skarb :D

Dziwnie to brzmi? Dla mnie wcale nie...
Jest przy mnie, wspiera mnie, opiekuje się mną, zaprasza do siebie na weekendy.
Co z tego, że zaprasza mnie zawsze z Viki - moją sunią, którą ubóstwia...
Co z tego, że narzeka, że chrapię - wręcz wynosi się do drugiego pokoju...
Co z tego, że co chwilę pyta czy coś chcę, czy jestem głodna, czy gdzieś bym wyszła, czy jakiś film bym obejrzała - nadopiekuńcza aż do bólu...
No i co z tego? Najważniejsze, że kochamy się, że mogę jej opowiedzieć co czuję, jak bardzo brak mi Czarka. Ula to wszystko zrozumie, w Jej życiu było podobne cierpienie, podobny ból i smutek.

Nawet dziś... Wyszła rano z Viką, potem poszła po zakupy. A ja nawet się nie obudziłam :D Zrobiłyśmy razem śniadanie, pyszną kawę - to już Ula sama ;). Przepyszna, aromatyczna kawa z ubitym mleczkiem... Mniam...

Później podsuwając mi Twój Styl powiedziała - MUSISZ TO PRZECZYTAĆ!

Wywiad z Anną Komorowską - wdową smoleńską, jak ją w myślach nazywam.
Ale ten temat zostawię na osobny post, bo wart jest tego.

Dziękuję Ci Siostra za zwrócenie uwagi na ten tekst. Czuję się, jakbym czytała o sobie. Podobnie podchodzę do tematu śmierci i cierpienia, podobnie cały czas czuję obecność Męża, podobnie czekam na chwile szczęścia... Wierzę, że jeszcze będą dobre dni, choć trudno mi pogodzić się z tym, że przeżyję je bez Czarka.

Kiedyś podarowałam Uli magnes na lodówkę z napisem:
Siostra to przyjaciółka na całe życie.
I taka jest prawda... Nawet nie przypuszczałam, że tak szybko dane mi będzie to odkryć :D

piątek, 18 marca 2011

Kochanie Moje [*]

Czarek odszedł miesiąc temu. Zmarł dokładnie miesiąc i dwa dni temu. Cały czas czuję, jakby był przy mnie; jestem pewna, że jest gdzieś blisko i czuwa nade mną. Może się to wydawać głupie, infantylne, ale... często z Nim rozmawiam. W myślach zadaję pytania, opowiadam o różnych sprawach, przekomarzam się. Na półce przy biurku postawiłam zdjęcie. Fakt, że w każdej chwili mogę na nie spojrzeć pomaga mi. Zawadiacka mina, ciepłe spojrzenie - takim Go pamiętam i taki na zawsze pozostanie w moim sercu.

To wspaniałe, że można istnieć po śmierci. Teraz doskonale rozumiem tę myśl.

Przedwczoraj byłam na cmentarzu. Nie wiem, czy będę tam często jeździła, ale tego dnia poczułam, że właśnie tego pragnę. Chciałam pojechać sama i tak zrobiłam, mimo że tata bardzo usilnie starał się mnie podwieźć... Wilanów ma bardzo ładny, stary cmentarz. Posiedziałam trochę na ławce, właściwie czułam się jak w parku. Szkoda tylko, że pogoda nie dopisała i strasznie wiało.

Czy ta wizyta mi pomogła? Na pewno poczułam jakieś wewnętrzne oczyszczenie. Mogłam spokojnie wypłakać się, nie ukrywać łez jak to robię w domu. A Czarek... był ze mną na cmentarzu, w autobusie... i wrócił ze mną do domu :D Kochany chłopak :D