piątek, 18 marca 2011

Kochanie Moje [*]

Czarek odszedł miesiąc temu. Zmarł dokładnie miesiąc i dwa dni temu. Cały czas czuję, jakby był przy mnie; jestem pewna, że jest gdzieś blisko i czuwa nade mną. Może się to wydawać głupie, infantylne, ale... często z Nim rozmawiam. W myślach zadaję pytania, opowiadam o różnych sprawach, przekomarzam się. Na półce przy biurku postawiłam zdjęcie. Fakt, że w każdej chwili mogę na nie spojrzeć pomaga mi. Zawadiacka mina, ciepłe spojrzenie - takim Go pamiętam i taki na zawsze pozostanie w moim sercu.

To wspaniałe, że można istnieć po śmierci. Teraz doskonale rozumiem tę myśl.

Przedwczoraj byłam na cmentarzu. Nie wiem, czy będę tam często jeździła, ale tego dnia poczułam, że właśnie tego pragnę. Chciałam pojechać sama i tak zrobiłam, mimo że tata bardzo usilnie starał się mnie podwieźć... Wilanów ma bardzo ładny, stary cmentarz. Posiedziałam trochę na ławce, właściwie czułam się jak w parku. Szkoda tylko, że pogoda nie dopisała i strasznie wiało.

Czy ta wizyta mi pomogła? Na pewno poczułam jakieś wewnętrzne oczyszczenie. Mogłam spokojnie wypłakać się, nie ukrywać łez jak to robię w domu. A Czarek... był ze mną na cmentarzu, w autobusie... i wrócił ze mną do domu :D Kochany chłopak :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny. Jeśli zostawiasz komentarz - proszę, podpisz się. Chyba że lubisz być anonimowy :D