niedziela, 20 marca 2011

Smutek to też piękne uczucie

Wywiad z Anną Komorowską, to rozmowa z dojrzałą, świadomą życia i cierpienia kobietą.
Pod wieloma jej wypowiedziami mogłabym się sama podpisać.

Czuję ogromny smutek, ale i spokój. Gdy przychodzą wspomnienia, gdy wracam myślami do tamtej środy... przypominam sobie ten pierwszy raz, gdy poczułam wszechogarniający spokój. Gdy zobaczyłam Czarka, gdy usłyszałam tę krzyczącą wręcz ciszę panującą w sypialni... wiedziałam, że straciłam Go. Ale nie było we mnie strachu, przerażenia. Spokój malujący się na twarzy Czarka udzielił się także mnie. Byłam zła, zszokowana... ale - w pewien niezrozumiały dla mnie w tamtej chwili sposób - pogodzona ze śmiercią Ukochanego.

Jedną z moich pierwszych myśli - gdy lekarz wypisywał kartę zgonu - było, żeby zawiadomić wszystkich znajomych i przyjaciół. Napisałam SMSa - Czarek zmarł.
Wiedziałam, że stało się nieuniknione, że nie mam co owijać w bawełnę pisząc, że odszedł... Łagodne słowa nie pomogą, nie zwrócą nam Go.
Każdy był wstrząśnięty, nie mógł uwierzyć, pocieszał mnie, dawał wsparcie. Pamiętam, jak Slaann zapytała - Zmarł?! W tym jednym słowie zawarte było wszystko - niedowierzanie, rozpacz, ból, ale i gniew, ogromny gniew.

Dzień pogrzebu... Selene powiedziała, że bardzo dzielnie się trzymałam. A ja czułam się nieswojo. Patrzyłam na inne osoby - na kobiety, mężczyzn pełnych żalu, cierpienia na twarzy, na ich zaczerwienione oczy.
A ja? Tak naprawdę nie potrafiłam płakać. Łzy owszem, poleciały... Ale nie szlochałam. Wiem, że nie musiałam zachowywać się histerycznie, okazywać ogromu bólu jaki przepełnia me serce. Każdy przeżywa rozpacz na swój własny sposób. Jestem w żałobie, noszę ją w sobie codziennie i to się nie zmieni. Muszę ją przejść, po prostu przejść. A to, że wierzę i czuję, że Czarek jest obok - znacznie mi to przejście ułatwia. Nie płaczę codziennie, nie zamykam się w sobie, nie tłumię uczuć, ale jednocześnie nie obnoszę się z nimi na zewnątrz. Czy zachowuję się nie fair w stosunku do Czarka? Jestem pewna, że nie. Wiem, że On nie chciałby, żebym zamknęła się w żałobnej skorupce i rozpaczała nie widząc dla siebie żadnej przyszłości.

Czy jestem sama? A skąd!! Mam wokół siebie mnóstwo ludzi, którzy interesują się tym, czy dobrze się czuję, czy niczego mi nie brak, czy wzięłam leki, czy dbam o siebie... Nie ma dnia, by ktoś nie zadzwonił, nie napisał SMSa albo nie zagadał na gg. Siostra i Rodzice są najbliżej mnie - pomagają stanąć na nogi, załatwić wiele spraw, które śmierć Czarka nagle postawiła na mej drodze. Przyjaciele i znajomi zapraszają do kina, do muzeum, albo po prostu do knajpki na piwo. Wszystko to po to, żebym była wśród ludzi, żebym mogła się wygadać, żebym nie siedziała sama w domu... Dzielą ze mną smutek, zmuszają do uśmiechu - a to wszystko też nie jest dla nich łatwe.
Mając tyle życzliwych osób jestem szczęśliwa, choć uczucie to łączy się z rozpaczą i tęsknotą. Ile bym dała, by odwrócić czas - żeby Czarek znowu był wśród nas...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny. Jeśli zostawiasz komentarz - proszę, podpisz się. Chyba że lubisz być anonimowy :D