Jednak wezwałam pogotowie.
Zastanawiałam się, czy to nie udar. Ledwo wygooglałam go sobie i zaczęłam czytać - odezwała się Radiojoyka w sprawie mamy. Jej tata kiedyś przechodził udar, pogadałyśmy, że jednak warto po karetkę zadzwonić... Naradziłam się z rodziną... i zadzwoniłam.
No i mama jest już w szpitalu. Prawdopodobnie jest to udar niedokrwienny. Zostanie na obserwacji 9 dni. Pojechałyśmy do niej z Ulą, żal było ją tam zostawiać, ale siła wyższa. Ważne, że jest pod opieką i lekarka powiedziała, że to jest lekka wersja... Dobre i to.
Dziękuję wszystkim, którzy są dla nas wsparciem, pocieszają dobrym słowem. Wiem, że nie ma tak naprawdę za co dziękować... Ale to cudowne, że jesteście :D
A tak na koniec, malutki szczególik... Jakby tego wszystkiego było mało - telewizor wziął i padł... Ten rok mi wyjątkowo podpadł... Poszedł precz!!
A na zajęciach wpisali mi nieobecność usprawiedliwioną. I tak dobrze, że nic wielkiego nie robili, bo jak jeszcze szkołę bym miała w plecy, to nic tylko leżeć i kwiczeć.
Niech ten rok wreszcie się skończy...
OdpowiedzUsuńU mnie stoi na korytarzu z 7 ( słownie SIEDEM ) sztuk telewizorów z tytułu przygarnięcia wszystkiego co elektroniczne przez J :)
OdpowiedzUsuńDziała JEDEN :D:D:D
Mówiłam, że szkoda że tak daleko mieszkasz :)
Trzymam kciuki za mamę. Nim się obejrzysz będzie z Wami :)
Ściskam