Byliśmy dziś w Aninie. Chcą mamie jeszcze jakieś badania porobić - koronografię lub tomografię naczyń wieńcowych, która jest mniej inwazyjna. No i profesor powiedział, że operacja wiąże się z ryzykiem, ale po jej zrobieniu jest pewność, że tętniak nie pęknie. Zaś jeśli nie będzie operacji i tętniak pęknie, to nie będzie co zbierać. No to sprawa jest jasna. Nie ma innego wyjścia.
Teraz czekamy na telefon z Kliniki kiedy te badania.
Znowu się wszystko przeciąga... Okropne czekanie.
Nie mogłam znaleźć kluczy do mieszkania. Wywaliłam wszystko z torebki i nic. Pomodliłam się do św. Antoniego, trochę Czarka pomolestowałam ;) I zadziałało jak zawsze :D Z tym, że tata je znalazł... Wymacał w podszewce torebki :D :D Co za ulga...
No i jeżdżę, jeżdżę :D Cieszę się jak głupia :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny. Jeśli zostawiasz komentarz - proszę, podpisz się. Chyba że lubisz być anonimowy :D