No bo nie może być tak, żeby było dobrze. Nie mówię, że ma być super, wspaniale... ale żeby po prostu było w miarę OK.
Kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że były kradzieże na działce. Na szczęście do naszego domku nie włamali się.
Wtedy nie.
Dzisiaj tata dostał telefon, że i u nas złodzieje grasowali. Nie wiem w jaki sposób, ale otworzyli okno, weszli do środka, przekopali trochę szafki, wypili resztki alkoholu, nasikali do kibla... i zmyli się. Dobrze, że tylko tyle. U sąsiadów rozwalili muszlę klozetową...
Jutro jadę z Ulą na działkę. Zobaczymy, jak to wszystko wygląda.
Rok temu była taka sama akcja. Zaraz po śmierci Czarka, jeszcze przed pogrzebem. I też widać było, że szukali alkoholu. Mówiliśmy wtedy, że trzeba coś zostawiać, bo lepiej żeby się napili niż poniszczyli złośliwie.
Tak czy inaczej, nieprzyjemna sprawa. Sama świadomość, że ktoś obcy tam łaził, dotykał, wyrzucał z szafek...
No, ale wieści o działce przyszły w południe. Ranek jednak nie był lepszy.
Umówiłam się z Ulą, że przyjedzie po mnie i pozałatwiamy różne sprawy na mieście.
Pojechałyśmy najpierw do mojej szkoły po zaświadczenie do ZUSu. Ula zaparkowała dosyć daleko, więc powiedziałam jej, że za karę sama opłaci parking. No to ja poszłam do szkoły, Ula do parkomatu, który na szczęście (jak się później okazało) był bardzo blisko.
Wróciłam do samochodu, wsiadam i widzę, że Ula coś nie halo... Jakimś takim płaczliwym ale jednocześnie wesołym głosem mówi mi, że jednak spełni się moje marzenie. Myślę sobie, ok... zadzwonili do niej, że dostała pracę, więc może telewizor mi kupi :D A ta mi mówi, że jak odchodziła od parkomatu, to nie zauważyła stopnia, spadła z niego i coś sobie z kostką zrobiła... Pewnie kontuzja jej się odnowiła, ledwo do samochodu dokuśtykała. I że będę jej samochodem jeździć... O ja biedna, naiwna :D Myślałam, że coś dobrego nas spotkało... No i żeby zaraz to miało być moje marzenie? ;) Ale fakt, z samochodem sobie poradziłam. W kilka miejsc pojechałam, parkowałam jak trzeba, do domu też dojechałam. Kilka razy zgasł mi... ale muszę przyznać, że jednak lepiej oplem mi się jeździ, lepiej go czuję. Jutro to jeszcze sprawdzę w drodze na działkę :D
Z Pluszem ostatnio gadałam, z Radiojoyką i z karen. Aneta też wczoraj dzwoniła. Sami mają swoje problemy, kłopoty, ale i o mnie myślą. To fajne, krzepiące. Takie poczucie, że inni pamiętają, że pytają - bardzo pomaga. Za jakiś czas może z Dawidem i agness się zobaczę, może i Tdd da się wyciągnąć wieczorem. Trzeba trochę się wygadać, ponarzekać, napić czegoś kapkę ;) Bo ogólnie wesoło nie jest, przygnębiająco raczej. Trzeba to zmienić. Niech się wydarzy coś dobrego. W końcu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny. Jeśli zostawiasz komentarz - proszę, podpisz się. Chyba że lubisz być anonimowy :D