Wczoraj Ula przekazała mi smutną wiadomość. Małżeństwo, które było z nią na wycieczce, miało wypadek. Wracali samochodem do Niemiec, gdzie mieszkali. Mężczyzna zginął na miejscu, jego żona jest w szpitalu. W Ziemi Świętej odnawiali przysięgę małżeńską, byli ze sobą 46 lat. I to w tym wszystkim jest dla mnie najgorsze. To była dla nich forma pielgrzymki dziękczynnej, która zakończyła się tragedią. Chociaż sama odczułam, jak kruche jest życie, to nadal mnie to przeraża.
Czuję małe zniecierpliwienie, podniecenie przed szkołą. Przed studiami też tak miałam? Nie pamiętam :) Na dodatek, to rachunkowość... Na co ja się porywam? Bilanse, aktywa, środki trwałe... Jak ja to wszystko ogarnę, hihihi...
No i najważniejsze... zapisałam się na egzamin na prawko. Na razie tylko na teorię - przyszły tydzień. Muszę teraz wziąć się za powtarzanie testów, bo kompletnie nic nie pamiętam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny. Jeśli zostawiasz komentarz - proszę, podpisz się. Chyba że lubisz być anonimowy :D