sobota, 24 września 2011

Sypialnia

Ciągle z niej nie korzystam.
Zawalona wszystkim co możliwe. Zmuszam się do wyrzucania ubrań, przeróżnych niepotrzebnych rzeczy, które Czarek gromadził. Dwa worki czekają na wyniesienie. Na razie tylko dwa, ale będą kolejne i kolejne i kolejne.

Ale to tak strasznie boli. Każdego przedmiotu dotykam, wspominam z czym się wiąże, zastanawiam się kiedy ostatnio Czarek miał na sobie ten sweter, te spodnie. Potem wrzucam do worka i więcej na to nie patrzę.
A łzy i tak lecą. Wielkie jak grochy. Jakże inne od tych, które spływają po policzkach przy zwykłym płaczu.

W dzień było tak słonecznie, ciepło... A wieczór przyniósł smutek, zwątpienie. Mam ochotę zaszyć się w swoim kąciku, popłakać i zasnąć wtulona w mokrą poduszkę. Wiem, że Vika mnie nie zostawi samej... mój niezawodny grzejniczek zawsze jest przy mnie, wyczuwa, że jest mi źle. Nawet teraz próbuje mnie wciągnąć w zabawę, rzucając mi na stopy piłeczkę.

Ech... idę pozbyć się tych worków...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny. Jeśli zostawiasz komentarz - proszę, podpisz się. Chyba że lubisz być anonimowy :D