poniedziałek, 7 listopada 2011

Nie zawsze świeci słońce ;)

Wizyta u doradcy finansowego. Męcząca. Przede mną 10 lat systematycznego odkładania... Radiojoyka mówi, że to długo. Mnie się wydaje, że już nie... Teraz inaczej przeliczam, a przynajmniej w tej chwili. Za chwilę minie rok od śmierci Czarka. Dziesięć takich okresów i minie 10 latek. Wiem, że to pewnie tylko ten rok minął tak szybko, kolejne mogą się już dłużyć. Ale co tam. Przynajmniej coś odłożę.

No a teraz dowiedziałam się, że muszę sobie jakoś Sylwka zorganizować. To znaczy - to moja decyzja, ale... właściwie nie miałam innego wyjścia. Miałam nadzieję na fajnie spędzony czas z przyjaciółmi, ale widać nie tym razem. Zależy mi na tym, by spędzić go wśród ludzi, nie w domu. Zobaczymy jak to wyjdzie ;)

Weekendowe oblewanko prawka wyszło tylko połowicznie - z rodzinką :D Ale miętówka się znowu polała, a i mamy zacne wino z aronii również ;) A jakie zrobiłyśmy z Ulą leczo... palce lizać... Już po raz kolejny tak dobrze wyszło, mamy jakiś siostrzany dar :D
Za to sobota u Dawidów odwołana, spotkanie z Jurkiem też. Ale niedługo znowu przyleci z Norwegii, więc jest szansa że wtedy i z nim i z Anią się zobaczę.

No, ale jak tylko dostanę plastik... to już nie ma to, to tamto - trzeba będzie je porządnie oblać!! :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny. Jeśli zostawiasz komentarz - proszę, podpisz się. Chyba że lubisz być anonimowy :D