środa, 20 lipca 2011

Letni deszcz w porcelanowe wesele

No i guzik... Kolejna burza przyszła i nici z wyjścia do pubu. Szkoda...

Niebo płacze ze mną. Czyżbym je zasmuciła? Duży deszcz na duże smutki ;)

Niedawno widziałam taką piękną tęczę... Miała niesamowicie wyraziste kolory. Aż się radośniej w sercu robiło, gdy patrzyłam na nią. Gdybym tak mogła przejść po niej jak po moście - ciekawe czy po drugiej stronie byś czekał...

Postanowiłam, że od dziś wszystkie smutki zamienią się w szczęśliwe chwile.
Czy to realne, czy nie realne - czas pokaże.

Czuję się dobrze, wczorajszy niepokój i ból w sercu poszedł sobie. Mam przyjaciół, mam marzenia, wierzę że będzie wszystko ok. Zasługuję na to, by być szczęśliwą.
Z Czarkiem przeżyłam 24 lata - i cieszę się, że aż tyle dane nam było być ze sobą.

Żadne tam "będzie". Już jest OK! :D


Bo zdążyli razem już tyle przeżyć, żeby pojąć,
że miłość jest miłością o każdej porze i w każdym miejscu,
ale im bliżej śmierci, tym bardziej jest intensywna.


Gabriel García Márquez Miłość w czasach zarazy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny. Jeśli zostawiasz komentarz - proszę, podpisz się. Chyba że lubisz być anonimowy :D