piątek, 13 maja 2011

Sen

Miałam o Tobie sen. Jeden, jedyny.
Już dawno temu, właściwie krótko po Twojej śmierci.
Przypomniałam sobie o nim teraz, gdy anielica spytała, czy śnisz mi się.
Bardzo bym chciała, żeby tak było, ale niestety...

Śniło mi się, że jesteśmy razem w pokoju. Przytulamy się, całujemy - a ja jednocześnie wiem, że Ciebie już nie ma. Nie czuję strachu, jedynie zaskoczenie, że Cię widzę i mogę dotykać, że pojawiłeś się.
Przeglądałeś papiery na półkach, szukałeś jakichś 3 kartek...

Zastanawiałam się później o co mogło chodzić. Czy sama powinnam czegoś poszukać, coś załatwić. Jak na razie żadnego dokumentu nie brakuje, wszystkie sprawy udaje mi się rozwiązać - co prawda w ogromnymi trudnościami i czasami czuję się jakbym wyrywała z gardeł urzędnikom coś, co mi się prawnie należy - ale jednak wszystko idzie do przodu. Niedługo nawet samochód sprzedam, choć to dla mnie kolejny bolesny cios...

W tym śnie pytałam Cię, czy jak pójdziemy na FOM, to nasi znajomi będą Cię widzieć...
- Zaraz to sprawdzimy - powiedziałeś a błysk w Twoim oku trochę mnie zaniepokoił.
Wyszedłeś do kuchni. Po chwili usłyszałam podniesione głosy rodziców. Stali w kuchni, w której zapalało się i gasło światło pod szafkami. Tata stwierdził, że jakieś zwarcie się zrobiło. A Ty stałeś między rodzicami i śmiałeś się pociągając za sznureczki. Dobry dowcip, nie ma co...

Był to niesamowicie realny sen. Ale cieszę się, że w ogóle był i że go zapamiętałam.

Przyśnij mi się Czarku jeszcze, proszę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny. Jeśli zostawiasz komentarz - proszę, podpisz się. Chyba że lubisz być anonimowy :D