czwartek, 4 kwietnia 2013

Próby zmian

Ach te Święta... Boże Narodzenie w kwietniu :)



Zakopaliśmy się u Uli i dobrze nam z tym było... Rodzice odespali swoje, pojedliśmy, popiliśmy, pośmialiśmy się. Było super - prawdziwie rodzinnie i ciepło.Nawet nieco sportu zaznałam, jeśli można do niego zaliczyć 2-godzinne odgarnianie śniegu z podjazdu... W każdym razie trochę kalorii spaliłam ;) Wielkie dzięki Siostra, że zadbałaś o równowagę świąteczną :)

A tak na serio, to u mnie się zaczęło... 

Choć najpierw to się skończyło. W sensie - renta po Czarku. Oczywiście spodziewałam się jej końca, oczekiwałam... A jednak jakoś tak dziwnie mi się zrobiło, gdy przyszło złowieszcze pisemko.

Ale co tam, miałam już ustalony termin wizyty w Urzędzie Pracy, więc 1 marca się stawiłam ;) Przy okazji złożyłam wniosek o szkolenie z księgowości, ale nie liczę na nie zbytnio, bo dostałam 10 punktów a w poprzedniej edycji przyjmowali od 12... W każdym razie zainteresowana jestem także stażem. Wysłali mnie na rozmowę do ZUS-u - na urzędnika ubezpieczeń społecznych. Byłam wczoraj. Okazało się, że 12 osób zaprosili na jedną godzinę. Każdemu poświęcili średnio 10 minut. Ja byłam ostatnia... można sobie wyliczyć, ile trzeba było czekać. Pytali o to czym się zajmuje ZUS, jakie są rodzaje świadczeń, jak się wylicza składki. Większość osób nie była na to przygotowana. "Przecież to tylko skierowanie na staż z UP - więc czemu mamy udawać, że tak bardzo pragniemy pracy w ZUSie?"
No właśnie... czemu?
Odpowiedziałam na wszystkie pytania. Wiem jak się potrafię zacinać, gdy czuję pustkę w głowie. Teraz tak nie było. Ale... mam słabe punkty, przez które nie przebrnę, jeśli ktoś nie przymknie na nie oczu - nigdy nie pracowałam na etacie, mam już swoje lata i nieciekawy wygląd. Nie wiem co zadecydowało, ale dostałam kartkę z adnotacją, że nie spełniam oczekiwań.

Trudno. Niby nie przejmuję się, ale przyznam, że powietrze uszło...

Pojechałam od razu do UP oddać zaświadczenie. Zaproponowali mi kolejny staż, tym razem w Urzędzie Skarbowym - pracownik biurowy ;)
Poprosiłam kuzynkę Kasię o kilka wskazówek, o co mogą pytać. W zasadzie są to zagadnienia, których się uczyłam teraz w szkole, więc... znowu jest nadzieja, że będzie ok.
Jadę jutro, właściwie to dziś. Nie nastawiam się na nic, ale spróbować muszę. Żeby mieć jakieś doświadczenie, ktoś musi dać mi szansę. Muszę tylko na taką osobę trafić.

Dam radę - bo jeśli nie ja to kto? - jak mawiał mój instruktor prawa jazdy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny. Jeśli zostawiasz komentarz - proszę, podpisz się. Chyba że lubisz być anonimowy :D