niedziela, 23 grudnia 2012

Przedświątecznie

Siedzę u Uli i tak sobie dumam... Znaczy powinnam pomagać jej w sprzątaniu, ale... :)

Rok temu było źle, bardzo źle. Cierpiałam z powodu śmierci Czarka, Ula straciła pracę a tuż przed Wigilią dowiedziałam się, że mama ma tętniaka aorty i konieczna jest operacja. To wszystko teraz wydaje się jak makabryczny sen. Mama na szczęście wyzdrowiała, Ula pracuje, ale Czarka jak brakowało tak nadal brakuje. Trudno mi uwierzyć, że już jutro kolejna Wigilia bez Niego. Tak szybko czas leci. Pamiętam jak myślałam - "niech ten potworny rok się w reszcie skończy"... Skończył się, owszem. Ale obecny też był ciężki, przepełniony szpitalami, lekarzami, zamartwianiem się o rodziców, o pracę.

Ostatnia Wigilia - przez chwilę w szpitalu u mamy, a tak naprawdę u sąsiadów :) Dobrze, że nas zaprosili, było naprawdę sympatycznie, rodzinnie. No i nie siedzieliśmy pogrążeniu w smutku.
A tegoroczna Wigilia u Uli :) Prawie wszystko już przygotowane. Jutro Ula dopieści szczegóły, przybierze stół, udekoruje mieszkanie. Dobrze, że w końcu będziemy wszyscy razem. Nie można narzekać, skoro mnie i moim bliskim zdrowie dopisuje. Rana w sercu nadal boli, ale leczę ją wspomnieniami i dobrymi myślami.

Życzę nam wszystkim spokoju, radości i duuuużo ciepła :) Pogodnych chwil wśród bliskich i obyśmy mieli jeszcze siły, by dotrwać do Sylwestra :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny. Jeśli zostawiasz komentarz - proszę, podpisz się. Chyba że lubisz być anonimowy :D