czwartek, 1 listopada 2012

Listopadowo

Żałoba ma swój początek, ma też swój koniec. Podobnie jak inne sytuacje w życiu.

Płakałam, krzyczałam, złościłam się, prosiłam, błagałam, tęskniłam. Piszę w czasie przeszłym, bo działo się to przez wszystkie te miesiące odkąd nie ma Czarka. Ale to wszystko siedzi gdzieś we mnie, ukryte, przyczajone. Pogodziłam się, wyciszyłam, ale wystarczy mała iskra, by wszystkie nagromadzone emocje eksplodowały.

Czy nadal jestem w żałobie? Czym ona właściwie jest? Kiedy się skończyła, jeśli w ogóle to nastąpiło? Żyję dalej, uczę się, bawię, śmieję, odkrywam nowe rzeczy. Ale zawsze towarzyszy mi myśl o Czarku, co by powiedział, jak zareagował, żal że czegoś nie doświadczył, nie doczekał.

Viki się denerwuje, bo łzy mi lecą i pociągam nosem. Kochana psina zawsze umie mnie pocieszyć ;)

Dzisiaj Święto Zmarłych. Zwykle wybieraliśmy się na groby, ale w tym roku nie idziemy. Rodzice są przeziębieni, wolę żeby wygrzali się w domu. Jak już się przemieli ten cały tłum, gdy będzie spokojniejszy dzień, wtedy pojedziemy.

Do Czarka też teraz nie jadę. Mam Go w sercu, nadal czuję że jest blisko. Wolę pojechać do Wilanowa spontanicznie, gdy poczuję że naprawdę tego chcę. Może to głupie, ale zawsze gdy przejeżdżam koło cmentarza w drodze na działkę, mówię - cześć Misiek :) Nie chcę by to miejsce napawało mnie smutkiem, łatwiej mi traktować je jak każde inne. Wyjątkowych jest wiele miejsc, w których nadal jest Czarek, w których pozostawił swój ślad w ten czy w inny sposób. Najważniejsze, że nadal jest we wspomnieniach moich, naszych bliskich i przyjaciół.

Może faktycznie gdzieś tam na mnie, na nas czeka? Mam tylko nadzieję, że się nie nudzi :)

2 komentarze:

  1. Widzisz... ja zawsze uważam, że najfajniej rozmawia się z ludźmi, którzy odeszli. Można na nich pokrzyczeć, można się do nich uśmiechać, można tysiące rzeczy, a oni są ZAWSZE. Bo są w naszych myślach. I znamy ich tak dobrze, że przecież sami wiemy co odpowiedzą na pytania te niewybrzmiałe. To fajna magia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sati, pięknie to ubrałaś w słowa. Też tak czuję :) Ale kiedyś tak nie było, może dlatego że nie było takiej bliskości, takiej więzi między mną a tymi, którzy odeszli. Albo byłam za młoda... Teraz jest kompletnie inaczej. I jest to dla mnie naturalne, że mówię, pytam, śmieję się albo złoszczę się na Czarka. A On i tak przy mnie będzie ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny. Jeśli zostawiasz komentarz - proszę, podpisz się. Chyba że lubisz być anonimowy :D